Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

120 sekund

GRZEGORZ LISIECKI
Zespół ze "Skałki" rozegra teraz dwa mecze na własnym boisku. Foto: MAGDALENA CHAŁUPKA
Zespół ze "Skałki" rozegra teraz dwa mecze na własnym boisku. Foto: MAGDALENA CHAŁUPKA
Drużynie Śląska nie udał się rewanż za jesienną porażkę na "Skałce" z GKS 2:3. I tym razem tyszanie wygrali. Świętochłowiczanie pojechali do Tychów bez Grzegorza Watoli, który wciąż ma problemy z kontuzjowanym kolanem.

Drużynie Śląska nie udał się rewanż za jesienną porażkę na "Skałce" z GKS 2:3. I tym razem tyszanie wygrali.
Świętochłowiczanie pojechali do Tychów bez Grzegorza Watoli, który wciąż ma problemy z kontuzjowanym kolanem. Przypomnijmy, że piłkarz Śląska doznał kontuzji podczas zimowych przygotowań. Niedawno wydawało się, że zabiegi przyniosły pozytywny skutek, bowiem Watola kilkakrotnie pojawiał się na boisku, głównie w końcówkach spotkań. Najwyraźniej jednak jego powrót do zespołu okazał się przedwczesny, ponieważ kolano wciąż mu dokucza. Najprawdopodobniej Watolę czeka więc operacja.

Problemy ze zdrowiem ma również najskuteczniejszy strzelec Śląska w rundzie wiosennej (8 goli) Sebastian Hendel. Piłkarz wypożyczony z Uranii Kochłowice w poprzednim spotkaniu z Unią Strzemieszyce doznał kontuzji uda. W pojedynku z GKS Tychy wyszedł wprawdzie w podstawowym składzie, jednak uraz sprawił, że w przerwie został zmieniony.
Początek spotkania wskazywał na zwycięstwo świętochłowiczan. Do przerwy Śląsk był bowiem zespołem lepszym - goście grali długo piłką, a ofensywnie grający boczni obrońcy sprawiali wiele kłopotów tyskim defensorom.
- Nasi rywale nie bardzo wiedzieli, jak z nami grać - stwierdził potem Mariusz Jojko, obrońca świętochłowickiego zespołu.

Niestety, mimo kilku sytuacji piłkarzom Śląska nie udało się ani razu pokonać bramkarza gospodarzy. Nieskuteczność zemściła się w ciągu niespełna 120 sekund II połowy (między 60 a 62 minutą gry), kiedy to świętochłowiczanie stracili dwa gole.
- Przy pierwszej bramce doszło do nieporozumienia między Piotrkiem Lokwencem i mną, natomiast przy drugim golu, który padł po rzucie rożnym aż trzech zawodników GKS Tychy było niepilnowanych - relacjonuje Mariusz Jojko. - Wielka szkoda, bo to już nie pierwszy raz, kiedy tracimy takie "głupie" bramki...
Przy stanie 2:0 gospodarze cofnęli się do obrony i nastawili się już tylko na grę z kontry. Świętochłowiczanie w tej sytuacji znów osiągnęli przewagę, która tym razem zakończyła się efektownym trafieniem Marcina Fruehmarka. Po zagraniu Łukasza Dębskiego rezerwowy napastnik Śląska uderzył celnie w tzw. długi róg bramki miejscowych.

- W końcówce atakowaliśmy, starając się doprowadzić do remisu, było sporo strzałów, jednak bramka nie padła - kontynuuje defensor Śląska. - W II połowie było sporo przerw, a sędzia doliczył tylko trzy minuty i zakończył mecz moim zdaniem zbyt szybko. Trudno. Pozostaje nam teraz walka w następnych spotkaniach. Zwłaszcza, że najbliższe dwa mecze, ze Sławkowem i Lotnikiem, zagramy u siebie. Mam nadzieję, że Sebastian Hendel wyleczy kontuzję, a Daniel Tukaj "odblokuje" się. Wystarczy, że strzeli jedną, dwie bramki i odzyska swoją skuteczność - zakończył.

GKS TYCHY - ŚLĄSK ŚWIĘTOCHŁOWICE 2:1 (0:0)

Bramka dla świętochłowiczan: Fruehmark (78.)

ŚLĄSK: Bensz - Podchul, Lokwenc, M. Jojko, Rudek (65. Wons) - Włodarczyk, (85. M. Boryczka), Rzeźniczek, Dębski, A. Boryczka ? Tukaj, Hendel (46. Fruehmark).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto