Tak wygląda miasteczko ruchu drogowego i skatepark w Parku Śląskim w Chorzowie. Mocne słowa marszałka Chełstowskiego o Andrzeju Kotali

Rankiem 6 maja w Parku Śląskim oficjalnie otwarto Miasteczko Ruchu Drogowego w Parku Śląskim w Chorzowie. Jak wygląda to miejsce?

— Tutaj mamy mamy bardzo dużo elementów drogowych - między innymi odcinek autostrady, stację paliw, przejazd dla rowerzystów, przejazd przez tory kolejowe, autobusy, przystanki. Naprawdę jest wiele, wiele możliwości zorganizowania takiego przejazdu dla dzieci i młodzieży, którzy mogą nabyć umiejętności potrzebne w jeździe na rowerze – opowiada komisarz Marzena Szwed z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Same miasteczko jest dość ciekawie zrobione i posiada bogatą infrastrukturę. Można przećwiczyć naprawdę sporo sytuacji drogowych. Choć na razie brak zacienienia, to z czasem się to zmieni, gdy zasadzone drzewa urosną. Z naprawdę niewielkich (i dyskusyjnych) wad można wymienić bliskość przejazdów rowerowych ścianki wspinaczkowej oraz rozdzielenie ścieżek wyższą kostką. Z jednej strony dobrze imituje to miejskie nierówności i nie pozwala zjechać na przeciwległy pas, z drugiej – mniejsze dzieci mogą mieć problemy z jazdą.

— Całość inwestycji, to kwota 10 milionów złotych – mówi Paweł Bilangowski prezes zarządu Parku Śląskiego.

W tej kwocie jest też budowa wspominanej już ścianki oraz sporej wielkości skateparku. Ten drugi ma przeszkody zarówno dla bardziej zaawansowanych, jak i tych stawiających pierwsze kroki w dziedzinie ulicznych akrobacji. Bliskie sąsiedztwo tych atrakcji oraz głównych ścieżek Parku Śląskiego będzie procentowało tym, że wiele osób będzie chciało tu przychodzić i próbować swoich sił na imitacji ulicy – być może w części przypadków niejako przy okazji wieczornego wyjścia na deskę lub rower. Miasteczko znajduje się nieopodal strzelnicy. Można tam dojść idąc w dół alei od skansenu i Stadionu Śląskiego i skręcając w lewo.

Prezes Bilangowski wskazuje, że popołudniami okolice miasteczka tętnią życiem. Szkoły i inne placówki, które chciałby organizować tam wydarzenia mogą kontaktować się z działem marketingu parku. Także policja jest chętna do prowadzenia działań profilaktycznych.

— Posiadając taką doskonałą bazę do tego, aby uczyć i aby ćwiczyć, wykorzystamy taką możliwość i na pewno wspólnie z Parkiem Śląskim będziemy podejmować rozmowy w sprawie inicjatyw, które mogłyby tutaj powstać – twierdzi komisarz Marzena Szwed z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Na otwarciu miasteczka był m.in. marszałek Jakub Chełstowski. Była to najprawdopodobniej jego ostatnia konferencja prasowa w tej roli. Podkreślał, że w ostatnim czasie udało się zrobić wiele dla Parku Śląskiego. Mówiąc, to miał na myśli m.in. kwestię remontu kanału regatowego, rozbudowę Elki, budowę „Fali”, remont planetarium, otwarcie ogrodu japońskiego.

— Dwa tygodnie temu zarząd województwa podpisał umowę na dofinansowanie bioróżnorodności. 160 milionów złotych dla parku. „Warstwy biologiczne”: ornitologia, dendrologia, hydrologia będą tutaj bardzo mocno wzmocnione – mówił Jakub Chełstowski.

Zaznaczył także, że w końcu Park Śląski zaczął przynosić zyski zamiast strat. Cierniem w oku jest jednak kwestia Kapelusza, w sprawie którego niewiele się zmieniło. Blisko dekadę temu projekt remontu „utopiły” nieprawidłowości - projektant nie uzyskał pozwolenia na budowę według opracowanego przez siebie projektu, co sprawiło, że przepadło dofinansowanie na prace. Według marszałka wpisanie hali na listę zabytków było błędem, gdyż zwiększa diametralnie koszty remontu (te wynoszą ok. 100 milionów złotych). Brakuje obecnie także koncepcji zagospodarowania tego miejsca – w okolicy powstało wiele miejsc konferencyjnych itp.

W trakcie konferencji marszałek Chełstowski nie szczędził gorzkich słów Andrzejowi Kotali – byłemu już prezydentowi Chorzowa. Chodzi tu m.in. o zgodę miasta dotyczącą wycinki drzew na terenie OPT, który choć przylega do Parku, to leży w jego historycznych granicach. Jakub Chełstowski wskazał m.in., że „krytyka, która spadła na decydentów, jest uzasadniona”.

— Prezydent Kotala powinien sprzątać park przynajmniej dwa razy w tygodniu przez najbliższe dwadzieścia lat z uwagi na to, że współpraca z nim była ciężka. Owszem, ostatecznie udało się wiele pozwoleń załatwić ostatecznie, ale ja dla mnie o nie był on wielkim miłośnikiem parku. Gdy usłyszałem o tej decyzji o wycince drzew, to mnie piorun siarczysty po prostu strzelił. Wiedząc, że odchodzi się z urzędu, wydaje się w tak bezczelny sposób decyzje niszczące tę bioróżnorodność – mówi marszałek.