Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ulica Wolności w Chorzowie będzie deptakiem jak ten na Mariackiej w Katowicach?

Łukasz Respondek
arc
Sobieskiego w Chorzowie jak Staromiejska w Katowicach? Czemu nie? Zdaniem prezydenta miasta Andrzeja Kotali brak rynku nie oznacza wcale, że centrum Chorzowa musi być martwe.

Co zrobić, aby ożyło? - Dobre położenie może dać szansę na stworzenie "mini Mariackiej"- uważa prezydent.

Ulica Wolności po godzinie 18 to dziś miejsce wyludnione i niemal ponure. Ogólnego efektu nie poprawiają nawet odnowione elewacje kamienic. A w weekendy centrum Chorzowa zamiera zupełnie. Tymczasem dobrych wzorców nie trzeba szukać daleko, bo w Katowicach. Władze Chorzowa zauważyły ten problem. - Trzeba ożywić boczne uliczki przy Wolności. To właśnie one powinny pełnić funkcję "małego rynku" do czasu, kiedy pozbędziemy się estakady i powstanie rynek z prawdziwego zdarzenia - przekonuje Andrzej Kotala.

Jak władze miasta mają zamiar to zrobić? Kotala w tym kontekście wspomina głównie o ulicach Dworcowej i Kazimierza Wielkiego. - Mogłyby się tam znaleźć miejsca na dobre restauracje, puby, kluby. Na tych ulicach czynsz jest mniejszy. To obszar dobrze skomunikowany, w pobliżu przystanku tramwajowego i dworca PKP. Obszar trochę jest zaniedbany i wymaga rewitalizacji - przyznaje.

Pomysł prezydenta podoba się Stowarzyszeniu Moje Miasto, które już w zeszłym roku przygotowało projekt przedłużenia ulicy Wolności i wydzielenia odpowiedniej przestrzeni publicznej. Zawarto w nim też wykorzystanie bocznych ulic. - To doskonały pomysł, bo mała architektura może zachęcić inwestorów do otwarcia bardziej prestiżowych sklepów - mówi Marek Borys z SMM. - W ostatnim czasie nasz deptak podupadł. Chodzi zarówno o jego stan techniczny, jak i infrastrukturę. Przecież ostatnio otwierają się tam same banki i sklepy obuwnicze.

Przemysław Błaszczyk, szef restauracji Maniana, ma inny pomysł - już kilka miesięcy temu apelował o zorganizowanie na ulicach miasta festiwalu kulinarnego połączonego z "Chorzowskimi Smakami", konkursem, w którym każda restauracja przygotowałaby potrawy dla mieszkańców. - Rynek wcale nie jest potrzebny. Jest mnóstwo miast, które doskonale radzą sobie bez niego. Takie happeningi to konieczność. Ich organizacja musi jednak leżeć po stronie miasta. Po to płacimy podatki - podkreśla. Zapowiada też, że gdy ulice w centrum ożyją, będzie lobbował u innych przedsiębiorców na rzecz organizowania wspólnych akcji. - Mogą to być np. rabaty, jak w Poznaniu, gdzie co tydzień inna restauracja na jeden dzień obniża ceny o połowę.

Pytamy Was: Czy tego typu pomysł Wam się podoba? A może macie własne... Komentujcie!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto