- Od początku sezonu, czyli od maja, zanotowaliśmy 10 przypadków utonięcia na terenie województwa lubelskiego - informuje Kamil Gołębiowski z zespołu prasowego lubelskiej policji. W analogicznym okresie 2014 roku utonięć było dwa razy mniej. - W całym ubiegłym roku zanotowaliśmy aż przypadków utonięć - dodaje Gołębiowski.
W ostatnią niedzielę w Firleju kobieta spadła z materaca do wody. Zmarła po przewiezieniu do szpitala. Z kolei w poniedziałek w Annopolu utonął 68-letni mężczyzna. To właśnie panowie przodują w statystykach utonięć w naszym regionie, stanowiąc 90 proc. wszystkich przypadków. Co ciekawe, większość osób, które ulegają nieszczęśliwym wypadkom, to osoby w średnim wieku. Coraz mniej notuje się utonięć młodych ludzi.
Przyczyny utonięć nie zmieniają się od lat. - To przede wszystkim nierozwaga, brawura, przecenianie swoich umiejętności, szok termiczny i oczywiście alkohol. Pod wpływem alkoholu były trzy zmarłe w naszym regionie osoby - wylicza Gołębiowski. - 90 procent wszystkich utonięć w skali kraju to utonięcia po spożyciu alkoholu - przekonuje z kolei Jarosław Mazurek, mistrz Polski i świata w ratownictwie wodnym, ratownik na basenie przy ul. Łabędziej w Lublinie. I dodaje: - Pamiętajmy, że po alkoholu możemy się ochłodzić, w wodzie, ale pod żadnym pozorem nie pływajmy.
Wybierając miejsce na kąpiel, należy pamiętać o tym, żeby to było miejsce sprawdzone i bezpieczne.
- Niebezpiecznie jest w rzekach, żwirowniach i na wszelkiego rodzaju niestrzeżonych kąpieliskach. Lepiej pójść w miejsce, gdzie pracuje ratownik i słuchać jego poleceń. Wtedy mamy większą pewność, że nic nam się nie stanie - dodaje Mazurek.
A co zrobić, gdy ktoś na naszych oczach się topi?
- Czasami ciężko rozpoznać, że dana osoba rzeczywiście zaczyna tonąć, ponieważ przeważnie nie wypowiada żadnych słów, nie krzyczy, macha jedynie rękami, próbując nie opaść na dno - opisuje Jarosław Mazurek. - Gdy znajdziemy się w takiej sytuacji, powinniśmy przede wszystkim zachować spokój i zadbać przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo. Lepiej nie skakać na ratunek, jeśli nie jesteśmy pewni swoich umiejętności pływackich. W takim wypadku należy zadzwonić po pomoc, a poszkodowanemu coś rzucić: linę, materac, a gdy nie ma niczego takiego w pobliżu, chociażby butelkę z wodą, która będzie utrzymywać się na tafli wody - radzi ratownik.
Do utonięć często wzywana jest straż pożarna. - Mamy oddział ratownictwa wodnego, jednak zanim dostaniemy się na odległe przeważnie zbiorniki wodne, często mija zbyt wiele czasu, żeby kogoś uratować. Sam jestem nurkiem i od 15 lat biorę udział w akcjach ratowniczych. Zawsze to ciężkie psychicznie doświadczenie, szczególnie gdy wyławiamy dzieci - mówi Michał Badach, oficer prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Lublinie.
W tym roku zastępy lubelskiej straży pożarnej wzywane były do 12 wypadków na wodzie. Od początku maja, w całym kraju, w wodzie życie straciło już 136 osób. Tylko w ostatni weekend w polskich wodach utonęło 41 osób. - Przed nami kolejny weekend. Zadbajmy o swoje bezpieczeństwo - apeluje Mazurek.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?