Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stefan Sierotnik nie żyje. Zmarł po ciężkiej chorobie

red
Stefan Sierotnik zmarł we wtorek przed południem.
Stefan Sierotnik zmarł we wtorek przed południem. arc um chorzów
Stefan Sierotnik nie żyje. Zmarł po ciężkiej chorobie w szpitalu we wtorek przed południem. Był radnym w chorzowskiej Radzie Miasta, pełnił również funkcję prezesa Towarzystwa Ochrony Praw i Godności Dziecka "Wyspa".

Stefan Sierotnik nie żyje. Zmarł we wtorek przed południem po ciężkiej chorobie.

Ostatnie tygodnie spędził w szpitalu, gdzie walczył z tętniakiem. Operacja niestety się nie powiodła.

W Chorzowie znany jest przede wszystkim jako prezes Towarzystwa Ochrony Praw i Godności Dziecka "Wyspa", którym był od ponad 20 lat. Zawsze chętny do pomocy, organizował dzieciom wyjazdy i pomagał im jak mógł.

Był również radnym w naszym mieście z ramienia Wspólnego Chorzowa.

Stefan Sierotnik nie żyje. Jakie macie dobre wspomnienia z nim związane?


Stefan Sierotnik założył "Wyspę" w 1990 roku, był wtedy rzecznikiem praw ucznia w katowickim kuratorium oświaty. Na początku był to Kuratoryjny Punkt Ochrony Praw i Godności Ucznia „Wyspa” z siedzibą w Chorzowie. W wyniku szybkiego rozwoju programu kuratorium podjęło decyzję o przekształceniu jej w organizację pozarządową. 13 grudnia 1993 roku powstało Towarzystwo Ochrony Praw i Godności Dziecka „Wyspa” z siedzibą w Chorzowie, którego prezesem od początku został Stefan Sierotnik.

Przez ten cały czas pomagał nie tylko dzieciom, ale również dorosłym, którzy borykali się z trudną sytuacją. Paweł Zioła, który jest przyjacielem Stefana Sierotnika, właśnie w ten sposób go poznał.

- W styczniu 2003 roku moja żona została porażona prądem, w śpiączce trafiła do szpitala w Krakowie, mnie szybko skończyły się finanse - opowiada pan Paweł. - Wszyscy się ode mnie odwórcili. Ośrodek pomocy społecznej, Caritas, PCK. Wtedy trafiłem do "Wyspy". Pamiętam, jak panie ściągnęły Stefana z jakiejś narady z Urzędu Miasta. Od razu mi pomógł. To był jedyny człowiek, który przejął się moim losem. Napisał pismo, które zaniosłem do urzędu, w ciągu 15 minut miałem pieniądze i bezpłatne przejazdy do Krakowa.

Paweł Zioła wspomina, że przez cały czas trwania znajomości ze Stefanem Sierotnikiem, on zawsze poświęcał się innym. Chodził czasem w dziurawych butach, czy skarpetkach, bo pieniądze oddawał na dzieci z "Wyspy". Zdarzało się, że wyłączyli mu prąd w mieszkaniu, bo mając do wyboru, płacił najpierw rachunki "Wyspy".

- Wszystko co robił, robił zawsze dla innych, nie dla siebie - łamiącym się głosem wspomina pan Paweł. - To człowiek, którego będzie brakowało nie tylko mnie, ale na pewno wielu mieszkańcom Chorzowa. Gdyby nie on, wylądowałbym na ulicy. Tego człowieka nie da się zapomnieć.

Wiemy już, że żona Anna Sierotnik razem z najstarszą córką Agnieszką zamierzają kontynuować działalność pana Stefana i "Wyspa" nadal będzie działać.

- Rozmawiałem na ten temat z Anią w piątek, gdy byliśmy u Stefana w Szpitalu - poinformował pan Paweł. - I już wtedy mówiła, że nie mogłaby tego nie zrobić. On na pewno właśnie tego by sobie życzył.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto