Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Politycy i wojskowi domagają się dymisji ministra Bogdana Klicha

Dorota Kowalska
Bogdan Klich, minister obrony narodowej (na zdjęciu)
Bogdan Klich, minister obrony narodowej (na zdjęciu) fot. WOJCIECH BARCZYŃSKI
Zdaniem przeciwników, to szef Ministerstwa Obrony Narodowej ponosi odpowiedzialność za serię wypadków lotniczych

Minister obrony narodowej Bogdan Klich jest jednym z najczęściej atakowanych ministrów rządu Donalda Tuska. Jednak po katastrofie prezydenckiego tupolewa, który 10 kwietnia rozbił się na lotnisku pod Smoleńskiem, grono jego przeciwników zdecydowanie się powiększyło. Do gen. Sławomira Petelickiego, twórcy GROM, który wysłał do premiera Tuska dramatyczny list, domagając się odwołania ministra obrony narodowej, dołączyli: Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Romuald Szeremietiew, były wiceminister i były p.o. minister obrony narodowej, oraz Ludwik Dorn, przewodniczący koła parlamentarnego Polska Plus, były wicepremier i były szef MSWiA.

- Powodów odwołania ministra Klicha znalazłbym bardzo wiele, ale chciałbym się skupić na jednym: mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich dwóch lat z serią katastrof lotniczych, które nie zdarzyły się w czasach pokoju siłom zbrojnym żadnego innego państwa - mówi Ludwik Dorn. I wylicza: katastrofa wojskowego samolotu CASA: 20 ofiar, katastrofa Mi-24: jedna ofiara, katastrofa bryzy: cztery ofiary. Teraz prezydencki tupolew.

- Pan minister Klich po katastrofie bryzy najpierw mówił, że pilotom zabrakło żołnierskiego szczęścia, potem, że wypadek to wina ich nonszalancji - ciągnie Ludwik Dorn. - "Nonszalancja" to zresztą ulubione słówko ministra Klicha. Używał go także po ogłoszeniu raportów w sprawie katastrof casy i Mi-24. Tak jakby nie przyjmował do wiadomości, jak poważny kryzys panuje w polskim lotnictwie, szkoleniu pilotów. Uspokajał nas, że wszystko jest w porządku, podczas gdy nie było. Tymczasem z informacji, jakie posiadam, wynika, że nawet zalecenia, jakie powinny wejść w życie po wypadku casy, nie zostały wdrożone - tłumaczy Ludwik Dorn.

I dodaje, że minister Klich ponosi polityczną odpowiedzialność za to, co się stało. I trzeba sobie postawić pytanie, czy to właśnie on powinien zapełniać luki kadrowe po dowódcach, którzy zginęli pod Smoleń-skiem. - Doprowadziłoby to do wspólnoty obrony przed odpowiedzialnością - uważa polityk.

Podobną opinię wyraża Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej. On też jest zdania, że to na ministrze Klichu spoczywa polityczna odpowiedzialność za stan polskiego lotnictwa, a w konsekwencji za tragedię, która wydarzyła się pod Smoleńskiem. - Jestem przekonany, że gdyby służby, które podlegają ministrowi Klichowi, zrobiły wszystko tak jak należy, tej katastrofy prawdopodobnie by nie było - mówi Szeremietiew. Jego zdaniem stan polskich sił powietrznych pozostawia wiele do życzenia tak w kwestii szkolenia pilotów, jak sprzętu, procedur, a w tym konkretnym przypadku - samego przygotowania lotu prezydenckiej pary. - Sprzęt i wyposażenie 36. specpułku są daleko niewystarczające. To nie jest oczywiście wina wyłącznie ministra Klicha, ale jest na tym stanowisku wystarczająco długo, aby coś zrobić w tej kwestii, a jak widać, zrobił niewiele, żeby nie powiedzieć, nic - uważa Szeremietiew.

Do ataku na ministra Klicha dołączyli też sami wojskowi, a przynajmniej ci będący w rezerwie. Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, opowiadał w TVN 24, że w Rosji nie mógł liczyć na współpracę ze strony polskiej administracji.

- Nie mieliśmy żadnego wsparcia. Na moją prośbę do ministra Klicha, że nie mam jeszcze tłumacza, dostałem odpowiedź: "To co pan robi tam od trzech dni. To pan powinien go sobie załatwić". Dalej pan minister Klich, powołując się na swoje rozporządzenie, zmuszał mnie wprost do współpracy z polską prokuraturą. Kiedy mówiłem: "Panie ministrze, ja nie mogę współpracować z prokuraturą, bo strona rosyjska ma do mnie pretensje", odpowiadał: "Ja tego nie przyjmuję do wiadomości" - opowiada szef komisji. Nie zostawia też suchej nitki na strategii, jaką nasza administracja przyjęła względem Rosjan. Uważa, że w relacji ze stroną rosyjską pozostajemy dziś w kategorii petenta, a nie powinno tak być. Dzisiaj Edmund Klich ma przedstawić swoje sugestie co do dalszych prac komisji i ekspertów premierowi Donaldowi Tuskowi. Andrzej Halicki, rzecznik prasowy klubu parlamentarnego PO, zdecydowanie odpiera te ataki.

- Nie mają one charakteru merytorycznego, ale polityczny - twierdzi poseł Halicki. I podkreśla, że nie znamy jeszcze ani raportu komisji, ani wyniku śledztwa prokuratury po katastrofie Tu-154 na lotnisku pod Smoleńskiem, więc przedwcze- sne wyroki są nie na miejscu.

Paweł Graś, rzecznik rządu, poinformował, że w środę przedstawiony zostanie raport omawiający dotychczasowe działania organów państwa, zajmujących się wyjaśnianiem okoliczności tragedii pod Smoleńskiem.

Klich kontra Klich, czyli minister kontra szef komisji

- Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych

Atakuje ministra Bogdana Klicha o to, że ten nie zorganizował odpowiedniej współpracy między członkami komisji badającymi przyczyny katastrofy TU-154 na miejscu w Rosji i polską administracją. Twierdzi też, że minister zmusza go do współpracy z polskimi prokuratorami.

Uważa, że strategia, jaką nasza administracja przyjęła względem Rosjan jest zła, bo stawia nas w roli petenta.

- Bogdan Klich, minister obrony narodowej (na zdjęciu)

Uważa, że postępowanie prokuratorskie jest właściwym instrumentem dla wyjaśnienia przyczyn tragedii pod Smoleńskiem, dlatego naciski na szefa PKBWL Edmunda Klicha, by udostępnił swoich ekspertów polskim prokuratorom były słuszne.

- Jeżeli prokurator zwraca się do ekspertów o pomoc, to nikt nie ma prawa odmówić takiej prośbie - podkreślił minister.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto