18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętnik zza grobu. Święta i Nowy Rok na froncie. Zapiski Alojzego Szczepanka z Wartogłowca

Jolanta Pierończyk
Tylu synów macie żaden z Wami może nie zasiadł do stołu wigilijnego. Smutno, Boże, że tyle ludzi tak daleko musi być od swoich i przy obcych ludziach spędzić te radosne chwile - to zapiski z pamiętnika wojennego Alojzego Szczepanka, krawca z Wartogłowca, który zginął w nieznanych okolicznościach. Do rodzinnego domu wrócił z wojny jedynie ten pamiętnik...

Alojzy Szczepanek, krawiec z Wartogłowca, mial 23 lata, gdy jako żołnierz wcielony został do Wehrmachtu i trafił do Francji, potem do Włoch, nad Morze Liguryjskie. Został przydzielony do służb wartowniczych i jego codzienność to były warty. Nikt by nie wiedział, jak je spędzał, co wtedy myślał, jakie snuł plany na przyszłość, jak tam na wojnie próbował się do niej przygotować, a nade wszystko za czym tęsknił, gdyby nie ten zeszycik zapisany maczkiem, który jakimś cudem trafił do rodzinnego domu autora, bo on sam z wojny nie wrócił. Ba, nawet nie wiadomo, jak zginął

Pamiętnik kończy się na wpisie z 6 lutego 1944 w mieście Ardenza: „Jak dzisiaj mi smutno i jak myślę o Ciebie. Kiedy nareszcie przyjdzie ten czas dla nas i dla naszej przyszłości. O, Boże, wysłuchaj nas grzeszników i zakończ raz tę straszną wojnę narodów, aby my mogli nareszcie spocząć w domach swoich i być raz w dobrym humorze życia codziennego.”
To, co wyziera z tych zapisków to nie okropności wojny, ale właśnie ogromna tęsknota za domem rodzinnym, za rodzicami (pisane zawsze dużą literą). Im później, tym częściej pojawiają się zwroty do Boga, by wreszcie położył kres tym „burzom”, jak czasem pisze, i pozwolił im, żołnierzom, wrócić do swoich._ „Tak się już za domem stęskniłem i ciągle się pytam siebie kiedy się to skończy i kiedy pojedziemy do domu. Och, Boże dlaczego tak cierpimy? Czemu nam nie dasz trochę uciechy z naszego życia?_”, pisze 19 stycznia 1944 roku.

„Och, żeby ta wojna się skończyła i mogliśmy powrócić do domu, co ja sobie życie z ładną dziewczyną [ułożę] i tak chciałbym tego się doczekać, co mi daj Boże się doczekać_” – dodaje w innym styczniowym dniu. I jeszcze gdzie indziej: „Smutne nasze życie i jak długo jeszcze to trwało będzie? Boże wysłuchaj nas, grzeszników, i powróć nam naszą wolność i swobodę”_

Przez cały ten czas pilnie uczył się języków obcych, włoskiego i francuskiego, licząc, że po wojnie będzie, jak znalazł._ „Uczę się pilnie języka włoskiego, a znowu dalej francuskiego muszę się uczyć, gdyż on będzie ważniejszym aniżeli włosk_i, napisał 4 stycznia 1944 r.

Są marzenia o urlopie, ale żadnej notki o tym, jakoby udało mu się rodziców odwiedzić. Są natomiast notki o wysłanych listach i paczkach, w które wkładał tabliczki czekolady, papierosy, tabak…. W jednej z notek pisze, że wysłał też ręczniki i … szmaty.

Pamiętnik świadczy o tym, jak bardzo się modlił o powrót do domu, jak bardzo martwił się o rodziców i czterech braci, z który każdy gdzieś walczył. Tamci jednak z wojny powrócili, a on jeden nie.

Pamiętnik prowadzony był skrupulatnie od października 1943 do lutego 1944 r.

Zobaczmy, co Alojzy Szczepanek zapisał pod datą 21 grudnia 1943, który wypadł wtedy we wtorek. Nasz bohater był wtedy w Genui. „O, Boże, jak długo będziemy czekać i kiedy nareszcie przyjedziemy do domu i zobaczymy z Rodzicami i braćmi swojemi. Za niedługo Święta, ale dla nas nie.”

I wszystkie zapiski ze świąt oraz Nowego Roku.

Piątek wigilia 24.12.1943 r. Genua Port
(…) Dzisiaj kiedy tak daleko od Was, kochani Rodzice, siedzę sobie przy stoliku i zapisuję dla mojej pamięci, że kiedyś może wrócę do Was i z Wami cieszył się będę. Wy tam będziecie wigilię odprawiali bez nas i nas będziecie na pewno pamiętali. Jak zeszłego roku na Was wspominałem i kilka słów sobie zapisałem i dzisiaj tak samo z myślami o Was, że na pewno Wam smutno będzie, że pomimo tylu synów macie żaden z Wami może nie zasiadł do stołu wigilijnego. Tak dla nas nastał czas i czeka nas co innego jeszcze i to też musimy przetrwać i dalej dla Boga pracować.

Sobota 25.12.1943 Genua Port
W nocy miałem wachę od pierwszej do trzeciej i tak rozmyślałem o naszych świętach w domu, jak u nas odprawiali. Z Włochem stałem i uczyłem się tej włoskiej mowy. Smutno, Boże, że tyle ludzi tak daleko musi być od swoich i przy obcych ludziach spędzić te radosne chwile. Dosyć dobrze my naszą wigilię odprawili. Dostali my pierników pełno tytkę, orzechów, cukierków, jabłek, pomarańczę i wódki. Można było się dobrze ubawić w ramach jednej grupy w porcie Genua i tak my całą noc wachę stali jak poprzednie dni i pomimo to odprawili my wigilię dobrze.

Niedziela 26.12.43 Genua Port
Drugie święto B.N. i ładny dzień i tak przeleciał i znowu dalej za czekaniem tego końca wojny. Noc całą bardzo zmarzłem. Taki wiatr był i dwa razy stałem posten.

1.1.1944 Genua Port. Sobota
Pierwsze kroki Nowego Roku i ładnie widać wszystko. Strzelanie z różnych broni i światła różne puszczają i ładnie, żeby nie wojna, która to wszystko tak marnuje te różne ludzkie wesołe rzeczy. Słychać strzały i każdy się cieszy, że Nowy Rok przyszedł, ale dla mnie modlitwa i szczęśliwy powrót do domu i swoich braci, abyśmy mogli po wojnie się cieszyć i radować, gdy znowu rok nadejdzie.
Ciągle jeszcze słychać strzały i tak ten Nowy Rok straszą swoją strzelaniną. Dla nas może przyniesie on zwycięstwo. Jeszcze raz zobaczyłem, co na dworze tak ładnie z temi światłami i aż serce się raduje. Z drugiej strony znowu co nam z tego, kiedy my jak w niewoli i nie można ani na miasto wyjść, ani nic. Wszystko przejdzie i nadejdzie, ale trzeba czekać i modlić się o lepsze jutro, aby nam Pan Bóg pozwolił do domu powrócić i z Rodzicami się znowu cieszyć. Ciekaw jestem, co nas czeka i co jeszcze przeżyjemy i gdzie się jeszcze znajdę: w jakich miastach i państwach i jak wrócę do domu? O, Boże, wysłuchaj nas grzeszników i zakończ te straszną wojnę.
Popołudnie już mamy i taki ładny dzień, słoneczko świeci tak ładnie i tylko nam brakuje wolności i powrotu do domu do swoich. Och, jak smutno, że nie można być w domu i o wojnie zapomnieć, aby raz była zgoda na świecie. Modliłem się, jak zawsze o szybki powrót do domu, ale za 5 miesięcy może nie przyjdziemy. Czekam tylko na urlop i może gdy wrócę do swojej kompanii, to uda mi się jechać do domu.

2.1.1944 Genua Post Niedziela
Godz. 4-ta przyszedłem z telefonwachy [niem.: warta telefoniczna] i chcę sobie dzień wczorajszy zapisać, gdyż tak mi ładnie przeleciał i dobrze go spędziłem. Gdy wieczorem stałem wachę z Włochem, który umiał po niemiecku trochę i po francusku dobrze mówił, że ptaszek ma swoje gniazdo i nie stara się o nic, a człowiek cywilizowany tak się bije i takie wojny prowadzi. Miesiączek tak ładnie świeci, a ja myślałem o domu i moich miłych i o Ciebie, dziewczyno nieznana.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto