Lokatorskie spór niczym z kultowego serialu "Alternatywy 4" od kilku lat rozgrywa się przy ulicy Częstochowskiej. Nie o gruszę, jak w Rzędzianach chodzi, ale o piec. I bynajmniej nikomu nie jest do śmiechu. Stanisława i Jerzy Tobołowie od kilku lat starają się o zlikwidowanie urządzenia grzewczego, które w ganku piwnicznym wybudowali sąsiedzi. - Boimy się, bo piec nie jest odpowiednio zabezpieczony i zadymia całą klatkę. Poza tym sąsiedzi nie mają wymaganych zezwoleń, aby go używać - twierdzi małżeństwo. Inne zdanie na ten temat mają właściciele ogrzewania.
W jednej z klatek przy ulicy Częstochowskiej 3 mieszkają dwie rodziny. Na parterze państwo Kaczorkowscy, a na piętrze Tobołowie. Sąsiedzi od kilku lat spierają się o stojący w piwnicy piec. - Ta instalacja jest bardzo uciążliwa - twierdzi pani Stanisława Toboła. Tłumaczy, że nie posiada wymaganych zabezpieczeń i zaworów. Przekonuje też, że decyzję o rozbiórce pieca, z powodu konfliktu lokatorskiego, wydano już w 2005 roku.
Tobołowie mają grubą teczkę korespondencji z Międzyzakładową Górniczą Spółdzielnią Mieszkaniową Perspektywa i powiatowym inspektoratem nadzoru budo-wlanego. O likwidację urządzenia walczą od kilku lat.
- Przy każdej zmianie pogody dym wlatuje do mieszkania, a cała sień jest zakurzona - denerwuje się pan Jerzy. - Czujemy się zagrożeni Nawet strażacy mówili, że piec należy zlikwidować-twierdzi.
Inspektorat nadzoru budo-wlanego w 2006 roku przeprowadził postępowanie wy-jaśniające w tej sprawie, ale nie znalazł podstaw do likwidacji urządzenia. Tobołowie od lat walczą o likwidację pie-ca w MSGM Perspektywa.
Właściciele pieca tłumaczą, że posiadają wszystkie wymagane dokumenty - zezwolenia spółdzielni kominiarskiej i mieszkaniowej. Zapowiadają też, że pieca nie zamierzają likwidować. - Za dużo złego wycierpieliśmy od tych ludzi. Piec zaczął im przeszkadzać dopiero po dwóch latach. Wcześniej sąsiad, żeby zrobić nam przyjemność, sam w nim palił - przyznaje Dorota Ka-czorkowska. Dodaje też, że na porozumienie nie ma szans. - Od kiedy zaczęła się ta święta wojna doznaliśmy od sąsiadów już wiele przykrości. Skąd ta niechęć się wzięła? Podejrzewamy, że sąsiad zauważył, że płacimy dużo niższe rachunki za gaz.
- Jesteśmy tutaj stawiani przez lokatorów w roli arbitra, a to bardzo niezręczna rola - przyznaje Krzysztof Skrzymo-wski, prezes zarządu spółdzielni. Jego zdaniem to typowy konflikt lokatorski, który wynika z dawnych animozji. - Obie strony piszą do nas w różnych sprawach. Są to najczęściej takie rzekome lub rzeczywiste "donosy" na są-siadów. Odnośnie pieca interweniowaliśmy już kilka razy. Wydawaliśmy zalecenia dotyczące montażu i sposobu użytkowania. Ostatnio sprawa nieco przycichła - dodaje.
Arkadiusz Labocha, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej tłumaczy, że straż w sprawie pieca mogłaby interweniować tylko w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia. - Nie możemy bez wyraźnej przyczyny wejść i zakazać używania takiego urządzenia - wyjaśnia. - Jeżeli jest ono niewłaściwie podłączone lub uszkodzone i może spowodować jakiekolwiek zagrożenie, to możemy wydać zakaz eksploatacji do czasu uzyskania odpowiednich zezwoleń - mówi.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?